diki
zapaleniec Tytan pracy
Galerie: Akwarium ro¶linne
Ilo¶ć postów: 345 Sk±d: Kielce Dołaczył: 2005-09-19 | Rodzina, ktora nie mogła mieć dzieci, postanowilo skorzystac z uslug tzw. "zastepczego ojca". Po dokonaniu wszelkich niezbednych ustalen i formalnosci malzonek wyszedl na golfa, zostawiajac zone w oczekiwaniu na przybycie... "specjalisty". Przypadek sprawil, ze w tym samym dniu w miasteczku zjawil sie objazdowy fotograf, specjalizujacy sie w zdjeciach dzieci. Zadzwonil do drzwi w nadziei na zarobek. - Dzien dobry, madame, jestem... - Alez wiem, oczekiwalam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do srodka. - Ooo, doprawdy? - zdziwil sie fotograf. - Ja, widzi pani, specjalizuje sie w dzieciach. - Wspaniale, wlasnie o to chodzilo mezowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta sploniona z emocji: - To gdzie zaczniemy? - No cóz - odpowiada fotograf - mysle, ze moze pani zdac sie zupelnie na mnie. Mam duze doswiadczenie. Z reguly zaczynam w kapieli, tak ze dwa - trzy razy, pózniej zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnoscia pare w lózku. Nieraz doskonale efekty osiaga sie na dywanie w salonie. Naprawde mozna sie wyluzowac. "Dywan w salonie." - mysli kobieta. - "Nic dziwnego, ze mnie i Harry'emu nic nie wychodzilo". - Droga pani, nie moge gwarantowac, ze kazde bedzie udane - kontynuuje fotograf. - Ale jezeli wypróbuje sie kilkanascie pozycji, jezeli strzele z szesciu - siedmiu róznych katów, wówczas jestem pewien, ze bedzie pani zadowolona z rezultatu. Kobieta z wrazenia zaczela wachlowac sie gazeta, a facet nawija dalej: - Musi sie pani równiez liczyc z tym, ze w tym zawodzie, podczas roboty, czlowiek caly czas jest w ruchu. Krece sie tu i tam, wchodze i wychodze nieraz kilkanascie razy w ciagu minuty, ale prosze mi wierzyc, ze rezultaty mojej pracy rzadko zawodza oczekiwania. Kobieta usiadla przy otwartym oknie, spocona z wrazenia. - Ha! A zeby pani widziala, jak wspaniale wyszly mi pewne blizniaki! - Zwlaszcza biorac pod uwage trudnosci, jakie ich matka robila mi przy wspólpracy. - Taka byla trudna? - spytala mdlejacym glosem kobieta. - Straszliwie. Zeby uczciwie zrobic robote, musielismy pójsc do parku. Ale byl cyrk! Ludzie tloczyli sie dookola ze wszystkich stron, zeby zobaczyc mnie w akcji. Trzy godziny! Prosze sobie tylko wyobrazic: trzy godziny ciezkiej fizycznej pracy! Matka caly czas sie darla i jeczala tak glosno, ze z trudem moglem sie skoncentrowac. W koncu musialem sie spieszyc, bo zaczynalo sie robic ciemno. Ale naprawde sie wkurzylem, kiedy wiewiórki zaczely mi obgryzac sprzet. - Sprzet - glos kobiety byl ledwo slyszalny. - Chce pan powiedziec, ze wiewiórki naprawde obgryzly panu... khem... sprzet..? - Hehehe, a skadze, polamalyby sobie zeby, twardy jest jak hartowana stal... No cóz, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i mozemy sie zabierac do roboty. - Statyw? - No a jakze, musze na czyms oprzec te armate, za ciezka jest, zeby ja stale nosic. Prosze Pani! Prosze Pani!!! Jasna cholera... Zemdlala!! -- Pozdrawiam Diki |